„Jednym z przykładów takiej, bardziej subtelnej przemocy językowej, jest etykietowanie. Łatwo zrozumieć, dlaczego oznaczenie kogoś etykietą „mordercy” jest pierwszym krokiem w kierunku odmówienia mu empatii. „Morderca” staje się kategorią abstrakcyjną. Wszystko, co mówi lub robi człowiek opatrzony taką etykietą, może być „wytłumaczone” przez pryzmat przynależności do kategorii mordercy. Nie ma więc już sensu próbować rozumieć tej osoby, jako człowieka.”
Normalnie jakbym czytał jakiś postlewacki dyskurs. Brakuje tylko tekstów w stylu: „Nie można analizować czynu morderstwa bez odwołania się do porządku ideacyjnego, który bierze życie za matrycę przekonań.”